czwartek, 26 marca 2015

Chapter 1.


*Ann.*

-Annie, córeczko, pomożesz mi w kuchni?-wesoło uśmiechnięta rudowłosa kobieta podeszła do mnie i objęła ramieniem. Pachniała wszystkimi potrawami, które od rana przygotowywała w kuchni, a także perfumami, które dałam jej dzisiaj rano.
-Chwilkę.-odpowiedziałam mamie i zwróciłam spojrzenie ku niebu i pięknemu księżycowi.-Mamo?
-Tak?-kobieta wzdrygnęła się odrobinę, bo sama wpatrzyła się w pełny księżyc.
-Po czym poznałaś, że zakochałaś się w tacie?-zapytałam.
-Wiesz córciu.. Na początku nie znosiłam twojego ojca, bo był strasznym chamem i burakiem w moich oczach, ale potem.. Potem zobaczyłam w nim fajnego mężczyznę, zaczęliśmy rozmawiać jak ludzie i z czasem los nas połączył na dobre..-westchnęła.-Dlaczego o to pytasz?
-Bo chyba znam osobę, która jest w podobnej sytuacji.
-Annie, zakochałaś się?-kobieta omal nie wykrzyczała tego na cały dom, a mi brakowało do szczęścia tłumu rodziny, która nagle zainteresowałaby się moim życiem uczuciowym. 
-Nie, mamo.-odparłam.-Chyba...-dodałam niemalże niesłyszalnie i ponownie uśmiechnęłam do kobiety.-Chodź do tej kuchni, bo w końcu głodni będziemy siedzieć.-poklepałam ją po ramieniu, po czym odeszłam w stronę pomarańczowego pomieszczenia wypełnionego po brzegi zapachami.
Ktoś tu się zakochał..

*Stefan.*

-Stefan, gdzie żeś do cholery wlazł!?-krzyk młodszego kuzyna wyrwał mnie od siedzenia przy parapecie i gapienia się w ten cholernie rażący księżyc. Po chwili do salonu wparował niski brunet, który wyglądał zupełnie jak ja w jego wieku i rzucił się na wolne miejsce obok mnie.-Wujek cię szukał.-powiedział opierając się o swoje ręce.
-Kiedy?
-Jakieś czterdzieści minut temu, ale spokojnie, powiedziałem, że dzwonisz do swojej dziewczyny.-zaśmiał się, ukazując przy tym rządek nierównych zębów. 
Zdecydowanie do ciebie podobny.. Może to twój syn, co Stefciu?
-Pogrzało cię?-westchnąłem.-Teraz nie będę miał życia!
-Nie denerwuj się tak Panie Jestem Kraft i wszystko mi wolno.-wywrócił oczyma.-Z czasem każdy się dowie, że masz dziewczynę.
-Tak? A mam dziewczynę, Albercik?
-No...-podrapał się po czubku głowy.-....nie wiem, ale zawsze możesz mieć, jak zepniesz pośladki i jej powiesz, że się zabujałeś! 
-Co ty bredzisz?
-Już nie udawaj, że nie wiesz.-powiedział nastolatek.-Chodzisz po domu struty, jak mysz po trutce i patrzysz na telefon. Stary, co jak co, ale tak się zakochani zachowują.. Ewentualnie psychole. 
-A skąd ty to możesz wiedzieć, co?-zapytałem.
-Może jestem w tej całej kwiecie wieku, ale panienek to ja miałem więcej niż ty resoraków w dzieciństwie.-chłopak poklepał mnie ramieniu i wyszedł, zostawiając mnie samego. Ah, ta dzisiejsza młodzież..
Chłopak wie czego chce i się nie guzdra.. Radziłabym ci nie czekać, bo dziewczyna ci sprzed nosa zwieje w trymiga, Stefciu..
-Gdyby to było takie proste...-westchnąłem.

*Gregor.*

Wciąż nie mogłem napatrzeć się na moją Sophie, którą pochłonęło czytanie bajki o misiach mojej siostrzenicy. Gloria już zapowiedziała, że za kilka miesięcy użyczy jej wszystkich czytanek, jakie posiadała w domu, a w pakiecie dorzuci worek zabawek. Jeśli jej słowa się spełnią to czeka mnie szukanie nowego mieszkania albo będę musiał wyrzucić połowę mebli ze swojego obecnego lokum.
-Gregor, no to kiedy ślub?-zagadnął mnie mąż mojej siostry, kiedy spokojnie przeżuwałem kęs maminego sernika i wpatrywałem się we wszystkie kobiety zgromadzone na kanapie w salonie.
-Ślub? Dopiero co znalazłem sobie dziewczynę, ślub może poczekać.-wraz ze szwagrem zaśmialiśmy się głośno, a oczy pań skierowały się w naszą stronę.
-Ale nie planujesz żadnych oświadczyn? Nic z tych rzeczy?-drążył.
-Może kiedyś.-uciąłem.
-Gregor, Daniel, chodźcie do nas!-krzyknęła Gloria.
Już po chwili siedziałem obok brunetki i obejmowałem ją ramieniem, a ta skupiona była na czytaniu bajki Belli.
-A może już dać cioci spokój, co słodziaku?-odezwałem się.-Wujek chce żeby mu trochę poczytała..-zrobiłem smutną minę.
-Nieeee...-jęknęła, wtulając się w dziewczynę.
-Bella, kupię ci nową lalkę jak oddasz mi ciocię na pięć minut.
-Wolałabym dostać ją teraz pod choinkę!-krzyknęła głośno.
-Wygrałaś.-mruknąłem.-Leć po to czerwonego pudełko ze złotą gwiazdką.-wskazałem na daną rzecz, a dziewczynka natychmiast zostawiła nas samych i pobiegła do wyznaczonego celu.-W końcu.-wymruczałem wtulając się w jej szyję i włosy pachnące szamponem brzoskwiniowym.
-Jest tak samo podatna na przekupstwa, jak wujek.-odparła cicho.
-Przepraszam, co takiego powiedziałaś?-zaśmiałem się, patrząc jej w oczy.-Czy ty mi coś sugerujesz?
-Ja? Gdzieżbym śmiała, Gregorku!
-Kocham cię.-wymruczałem tuż przy jej ustach.-Ale tego Gregorka ci nie podaruję dziś w nocy.-musnąłem jej usta swoimi, ale tylko dla osłody, bo potem delikatnie wbiłem palce w jej żebra i wywołałem cichy chichot.

*Andreas.*

Kolejnego drinka wypiłem w mgnieniu oka i zabrałem się za kolejnego. Święta.. Kto w ogóle wymyślił tę całą szopkę? Kto odważył się powiedzieć, że święta to czas do spędzania miłych godzin z rodzinką i rozmawianiem o wszystkim i niczym. Tylko dlaczego ja teraz siedziałem sam w jakimś nędznym, tanim klubie, gdy wszyscy pozostali ludzie siedzieli przy rodzinnej kolacji? Dlaczego moja rodzina, która od dawna była toksyczna tak nagle się rozpadła? 
Karma czasami do nas wraca, wiesz Andreas?
-Tsa...-mruknąłem, zaglądając uważnie do szklanki.
Może zacznij od tego, że przyczyniłeś się do rozwalenia tej rodziny. Już nie pamiętasz, jak twój ojciec uderzył matkę, a ty nie zrobiłeś żadnego ruchu, by jej pomóc? By mu oddać? Pamiętasz moment, gdy naskoczyłeś na swoją siostrę, bo związała się z Wankiem? Gdyby nie twój cholerny upór na cały świat i zakochanie w samym sobie, to teraz mógłbyś siedzieć przy stole choć z jedną siostrą, bo druga nie chce cię znać.. A Sophie? Zapewne, gdybyś ją miał to pojechalibyście w góry albo w ciepłe kraje, ale spójrzmy na rzeczywistość, Wellinger. Jesteś nikim. Zniszczyłeś życie jej, sobie, ale i swej rodzinie. Czy tego właśnie chciałeś?

*Severin.*

 Do: Sophie
Wesołych Świąt dla ciebie, Gregora i całej jego rodziny! Pozdrowienia z Alp, Severin, Caren i fasolka Freund ;))

Od: Sophie
Wzajemnie, Kochani!
Ps. fasolka Freund? O czymś nie wiem braciszku? ;)

Do: Sophie
Będziesz ciotką!

-Co robisz, kochanie?-łagodny głos mojej narzeczonej wdarł się do mojego ucha, a jej dłonie powędrowały pod moją koszulkę. Obróciłem się przodem do niej i spojrzałem w oczy. Były takie piękne, takie szczęśliwe..
-Wysłałem życzenia świąteczne do Sophie.-uśmiechnąłem się, gładząc jej policzek kciukiem.-A co, zazdrosna?
-Nie.-wytknęła język.-Kocham cię, Severin.-zarzuciła mi ręce na szyję i mocno się we mnie wtuliła. A wtedy ogarnęło mnie błogie uczucie spokoju, bo trzymałem swój cały świat w rękach, którego nie dam skrzywdzić, a i sam tego nie zrobię.
-Ja ciebie też, mała.-szepnąłem.

_______________________
Małe przypomnienie bohaterów, jak na pierwszy ogień.
Zebrałam się w sobie i zaczynam, a raczej zaczynamy, bo bez was sobie nie dam rady! 
Nadrobiłam połowę zaległości na waszych blogach, jedynie nie skomentowałam, ale za to zabiorę się w weekend, gdy będę miała w końcu więcej czasu :)

Miłego czytania (Nie)przypadkowego szczęścia!